środa, 16 grudnia 2015

Prezenty- co gdzie i jak

Prezenty to jedna z najbardziej stresujących rzeczy w okresie świątecznym i pewnie dlatego lubimy je odkładać na ostatnią chwilę, ale gdy mamy pomysł i nie damy się presji pani z perfumerii, która patrzy na nas wzrokiem "taki tani prezent, naprawdę?!" to świąteczne zakupy mogą się stać bardzo przyjemną czynnością. Oto mój sposób na idealną organizację zakupów na ostatnią chwilę i nie wydania majątku.
1. Ustal całkowity budżet.
2. Wypisz wszystkie osoby do obdarowania (nie myśl, że wszystko zapamiętasz, zrób klasyczną listę lub w telefonie)
3. Pomyśl lub poszukaj prezentów, wszystkie pomysły zapisuj na liście obok imienia danej osoby.
4. Budowa idealnego prezentu:
- duża rzecz, może to być odżywka do włosów jak i nowy telefon, jest to "baza"
- mała rzecz, np. do odżywki może to być kostka mydła, a do telefonu powerbank to taki dodatek, który jest po prostu cudownym akcentem, przez to nasz prezent zyska na burżujstwie
- skromny dodatek, może to być jakiś słodki akcent (pamiętajcie o alergiach, bo bardzo przykro jest dostać ciasteczka, gdy ma się nietolerancję glutenu) lub miła kartka z życzeniami (ten, kto kiedyś taką dostał wie, że jest to bardzo przyjemne, zwłaszcza jak kartka to nasze dzieło)
Oczywiście możecie kombinować i robić np. prezent z samych drobiazgów, co też jest bardzo przyjemnym podarkiem, ale ja zdecydowałam się przedstawić najprostszą opcję.
5. Gdy masz już prezent to warto skupić się na zapakowaniu, internet tryska mnóstwem pomysłów, więc nie będzie to trudne
To już koniec! Pamiętaj, że nie musisz wydać fortuny na prezent, który sprawi radość!
Oto przykłady prezentów, które sprawią każdej kobiecie radość:
- skarpetki ( te są świetne )
- balsam do ciała (te są trafnym wyborem, chyba że wolicie droższą wersję)
- dobre kakao
drugi zestaw
- piękny kubek
- dobra herbata (warto kupić fusową)
- siteczko do herbaty (te polecam)
trzecia opcja (najdroższa)
-szczoteczka soniczna ( ta lub ta)
- żel do twarzy
- ręcznik do twarzy
czwarta opcja
- zestaw do manicure
- lakier do paznokci
- krem do rąk
Teraz coś dla panów:
-spinki do mankietów
-  krawat
- dobra czekolada
druga propozycja
- brzytwa (można wymienić na golarkę elektryczną)
- pędzel do golenia
- krem po goleniu
trzecia opcja:
- szalik
- czapka
- rękawiczki
Mam nadzieję, że mój wpis okaże się pomocny!
Powodzenia na zakupach!
Łucja

czwartek, 10 grudnia 2015

Moda od podstaw, czyli podręczniki stylu

  Pod koniec tego roku miały miejsce premiery dwóch książek: francuski "Bądź chic" oraz polski "Elementarz stylu". Obie książki bardzo chciałam przeczytać, więc gdy tylko nadarzyła się okazja zakupiłam je.
  Najpierw może je przedstawię. "Bądź chic" książka stworzona przez dwie sławne Francuski-Emilie Albertini i Anne Humbert. Celem książki jest pokazanie, że styl sprowadza się do 5 podstawowych elementów: trencza, jeansów, białej koszuli, małej czarnej oraz balerin. Przy opisywaniu każdej z tych rzeczy autorki opowiadają kto je stworzył, jaki model jest najlepszy dla twojej figury, kto był najsłynniejszą ambasadorką, co mnie się bardzo spodobało, ponieważ uważam, że dobrze jest wiedzieć, że Levi Strauss stworzył swoje jeansy dla pracowników fabryk. Według mnie książka jest świetnym wyborem dla osób, które nie mają pojęcia o stylu i nie maja najmniejszej ochoty kombinować z ubraniami, natomiast dla mnie, osoby z własnym stylem posiadającej z tych 5 elementów tylko jeansy jest ona po prostu nudna i nic nie wprowadziła poza przekonaniem, że po co się ładnie ubierać skoro można się ubrać najzwyczajniej. Książka jest napisana dla mnie językiem mało dostępnym dla osób niewtajemniczonych w świat mody, a przecież teoretycznie właśnie dla nich została stworzona. Podsumowując, według mnie nie jest to najlepszy wybór i teraz bym jej nie kupiła, ponieważ wszystko przed przeczytaniem już wiedziałam, natomiast jeśli nie zależy Wam na stylu, tylko chcecie wykuć podstawy schludnego ubioru to jest dobrym wyborem.



  Teraz pora na drugą książkę "Elementarz stylu" stworzona została przez Katarzynę Tusk, słynną założycielkę bloga make life easier. Cel lektury jest dość podobny do poprzedniej pozycji, czyli nauka stylu, ale w innej formie. Autorka podaje nam niezbędniki w szafie, ale mówi również, że to są podstawy, na których dopiero wygląd się buduje, mówi również, że styl to nie tylko modne stylizacje, ale również cała postawa z czym ja absolutnie się zgadzam. Książka napisana jest bardzo przyjemnym językiem, dobrze się ją czyta i zawiera wiele zabawnych anegdotek. Muszę tutaj jeszcze wspomnieć o zdjęciach, które są po prostu piękne. Tak więc uważam, że zdecydowanie lepiej uczyć się z tej książki niż z poprzedniej, zwłaszcza, że została napisana przez Polkę!



   Na koniec, uważam, że jeżeli interesujecie się modą i macie już wypracowany gust to lepiej zainwestować pieniądze w coś innego, ale jeżeli nie lubicie tego, a chcecie lub musicie dobrze wyglądać to zdecydowanie polecam Wam Elementarz.
Łucja

czwartek, 19 listopada 2015

Skarpetkowy haul!

Pomysł pokazania mojej skarptekowej kolekcji w poście przyszedł spontanicznie, podczas sprzątania szafy. Są one czymś co naprawdę uwielbiam i nie istnieją dla mnie zasady w doborze ich wzorów i kolorów. Uważam, że kolorowe skarpetki wystające z czarnych martensów albo innych prostych butów mogą stanowić świetne przełamanie basic'owej stylizacji. Przy okazji zapewniają ciepło i komfort stópek. Czego chcieć więcej? Poniżej zdjęcia mojej obszernej kolekcji :)

Nie są to wszystkie moje skarpetki, część pozawieruszała się w praniu i nie załapała na zdjęcie.


Tutaj zdjęcie kilku par które dostałam na urodziny i mikołajki, z tego wzgjędu, że gdyby komuś przypadły do gustu, to wciąż są dostępne w sklepach.


jamniczek - New Look

Dinozaury - New Look

te akurat kupiłam sama na tegorocznym Openerze - Pan Tu Nie Stał. Można je nosić na dwa sposoby i są naprawdę przeurocze. Do kupienia także w ich sklepie internetowym.



świąteczne skarpeki z nie mam pojęcia jakiego sklepu, ale wszędzie się takie wynajdą o tej porze roku :)

mopsiki - New Look

Grube zimowe skarpetki - H&M

Śnieżynki - H&M



Pozostałe skarpetki, które widać na zdjęciach były zbierane na przestrzeni roku, więc cieżko jest mi przypomnieć sobie z jakich sklepów pochodzą. Mam nadzieję, że ten post był w jakiś sposób dla Was inspiracją. Trzymajcie się ciepło i Wasze stópki też ;)
Basia

czwartek, 12 listopada 2015

Najciekawsze premiery końca roku

Cześć, dzisiejszy post powstaje z zamiarem wprowadzenia odrobiny kultury na tego blogaska. Kultura jest jak wiadomo nieodłącznym elementem lajfstajlu. Zaczynajmy więc! Oto kilka moim zdaniem najciekawszych premier ostatnich tygodni 2015 roku, z pominięciem Gwiezdnych Wojen - bo to zasługuje na osobny wpis! :D 


Demon - (reż. Marcin Wrona) - naprawdę unikatowy film, który wzbudził we mnie mnóstwo emocji. Z pewnością jest wart kilku seansów, najpierw w kinie, a potem na DVD. Jestem zachwycona, jak na wiele sposobów może być odczytywany, jego symboliką i dopracowaniem szczegółów. Jest świetnie zagrany, nakręcony, i dobrze wyważony -  kiedy trzeba zwalnia albo przyspiesza, intryguje i wciąga, a także wzrusza. Pominę kwestię kadrów i kolorystyki - to po prostu trzeba gifować! Szybko idźcie do kina.



Makbet (reż. Justin Kurzel) - chyba najbardziej oczekiwana przeze mnie premiera, do której żywię chyba zresztą największe oczekiwania. To Makbet w klasycznym, średniowiecznym wydaniu, co bardzo mnie raduje - Szkocja, zamki, mgły, Michael Fassbender, te klimaty. Oglądanie zwiastunu i napawanie się kadrami, kolorystyką i kostiumami weszło mi w nawyk, co może potwierdzić Basia.  


wybieranie gifów do tego wpisu było czystą przyjemnością (źródło)

Pentameron (reż. Matteo Marone) - film, na który dopiero się wybieram. Bardzo mnie cieszy, że jako europejski baśniowy film kostiumowy przebił się do szerszej dystrybucji. Zdaje się być mroczno-surrealistyczny, w czym mam nadzieję będzie przypominał typową trochę straszną opowieść ze Starego Kontynentu, której żaden współczesny rodzic nie opowiedziałby dzieciom :D 

i te kostiumy






czwartek, 5 listopada 2015

Przyjemny napar odprężający

Moi kochani! 
Bardzo serdecznie witam Was w listopadzie! Mam nadzieję, że tegoroczna jesień jest dla Was cudownym czasem. Mnie niestety ostatnio biorą jakieś smutki, a co za tym idzie, nie jestem w stanie się wyciszyć, a przecież podstawą dobrego piąteczku jest relaksik, dlatego też poszukałam tu i ówdzie i znalazłam mieszankę odprężającą idealną. 





Potrzebujemy: 
• torebeczkę liści melisy
• torebeczkę rumianku
• łyżeczkę lawendy (dostaniecie w sklepie ekologicznym) 






Wszystko mieszamy i zalewamy wrządkiem. Trzymamy 3 minutki, na koniec słodzimy miodem. 
Mam nadzieję, że to Wam pomoże, bo mało jest dobrych sposobów na odprężenie, a dla mnie to właśnie jest odkrycie! 
Trzymajcie się ciepło!
Łucja 

środa, 28 października 2015

Jesienna gama kolorów, czyli listopadowe inspiracje

Nie jest to chyba niczym dziwnym, że zgodnie z porą roku zmienia się nieco kolorystyka naszych ubrań. Każdy ma jakieś swoje ulubione kolory, które będzie nosił niezależnie od pory roku, ja mam tak z kolorem czarnym. Jednak jesienią częściej niż w innych porach roku decyduję się na brąz. Moim zdaniem dobrze jest mieć taką wypracowaną gamę kolorystyczną, bo ułatwia to robienie zakupów; potem po prostu wszystkie rzeczy nam do siebie pasują :) Gama ta tyczy się oczywiście nie tylko ubrań, ale np. wystroju pokoju, makijażu etc. Tak wygląda moja jesienna gama:
Bardzo klasyczna. Od lewej jadąc mamy karmelowy brąz, czerń, szary, bordowy, popielaty i granatowy. Oczywiście nie jest tak, że są to jedyne kolory jakie noszę jesienią, ale po prostu przewijają mi się najcześciej w każdym możliwym miejscu. 
Myślę, że takie zestawianie sobie kolorów to fajna sprawa, pomaga zrobić rekonesans tego co jest nam potrzebne a co nie,


Powyżej 3 najwspanialsze jesienne swetry i niezastąpiony puder z Paese.




A tutaj dwa outfity na zimny jesienny dzień:
1) kurtka pilotka, niebieski sweter w norweski wzór i szalik w podobnym wzorze, jasne jeansy i martensy
2) oversizowy kraciasty wełniany płaszcz, duży kocowaty szalik w kratkę, czarne spodnie i czarne buty na koturnie

I na koniec fantastyczna matowa szminka z Golden Rose. 

Mam nadzieję, że jesteście chociaż trochę zainspirowani i pełni pomysłów na jesienne outfity, dodatki i wasze własne gamy kolorystyczne :)
Do następnego posta
Basia

czwartek, 8 października 2015

Jesień


Jesień według mnie jest najbardziej klimatyczną porą roku, każdy z nas chce przeżyć ją z jak największą liczbą wspomnień, ale no kto chce się ruszać z domku, gdy za oknem pada? Każdy jesienny dzień jest albo zimny i deszczowy, albo słoneczny i przyjemnie chłodny. Każdym możemy się cieszyć w inny sposób, bo mało rzeczy jest tak przyjemnych jak siedzenie pod kocem w deszczowy dzień i czytanie jakiegoś przyjemnego tomiku poezji, ale do rzeczy! Co można robić w jesienne dni? Przede wszystkim ubierać się jesiennie! Ubierajmy kalosze, grube skarpety, ciepłe swetry, szaliki i czapki. Ładne ubranka to podstawa dobrego samopoczucia według mnie. Następnie radzę iść na spacer, ze znajomymi, z psem, rodziną, kimkolwiek! Spacery są naprawdę świetną sprawą, parki o tej porze roku wyglądają pięknie, a powietrze tak przyjemnie szczypie. Kolejną rzeczą jest pieczenie ciast, proponuję ciasta sezonowe jak marchewkowe czy dyniowe. Ostatnio też opatentowałam świetny przepis na niestety mało znane smażone banany, będzie nam potrzebne: 
• jeden banan 
• dwie łyżeczki masła 
• łyżeczkę cukru na dojrzałego banana (na małosłodkiego dwie) 
• szczypta cynamonu 
Rozpuszczamy masło na patelni, dodajemy cukier i przyprawy, wszystko mieszamy wrzucamy pokrojonego banana i smażymy jakieś 3 minuty, wychodzi naprawdę pyszny, słodki deser. 
To już wszystko na dzisiaj, mam nadzieję, że ta jesień będzie dla was niezwykła! 
Łucja 





czwartek, 1 października 2015

Targi mody vintage

Cześć! Dzisiaj chciałabym Wam polecić niezwykle przyjemne wydarzenie, jakim są targi mody vintage odbywające się raz na czas w różnych miastach Polski. Jeśli zastanawiałyście się kiedyś, gdzie zdobyć te wszystkie wzorzyste, oversizowe hipsterskie swetry dziewczyn ze zdjęć na Tumblerze i w dodatku nie zapłacić za nie więcej niż 50zł - to te targi są odpowiedzią na to pytanie. 



Na targach możemy dostać unikatowe ubrania z lat 70 i 80. Zdarzają sie też co bardziej oryginalne kąski z sieciówek. Sporą zaletą są ceny ubrań, które naprawde rzadko przekraczają 100 zł, chyba że patrzymy na bardziej spektakularne modele. Wyprawy na vintagowe zakupy stały się już naszą małą tradycją. Ostatnio na przykład zdobyłam śliczną wełnianą czapkę w kształcie borsuka i wzorzysty, chabrowo-biały zimowy sweter i jestem bardzo zadowolona. 
Najbliższe targi już 17 pażdziernika w Warszawie (link do wydarzenia na fejsie)
Chciałabym zaznaczyć, że ten wpis absolutnie nie jest reklamą wspomnianych firm i wynika jedynie z mojego szczerego zadowolenia, że takie wydarzenie cyklicznie się odbywa! :) 

julia

czwartek, 24 września 2015

Jesienna herbatka korzenna

Od wczoraj mamy kalendarzową jesień! Rozpoczął się czas przesiadywania pod kocami, z górą książek i czymś ciepłym do picia. A jak już coś pić, to najlepiej odpowiedniego do zewnętrznej aury Moją propozycją jest korzenna herbata z mnóstwem aromatycznych przypraw. Przepis jest mój i chyba dobry, bo zawsze jak ją sobie robię, zabieram ze sobą w termosie i dam komuś spróbować, to potem nie chcą mi tego termosu oddać. ;)

na 1 kubek:
- jakaś bazowa herbata. Można to zrobić na czarnej, czerwonej, lub zielonej, ale najlepiej moim zdaniem wypada tutaj aromatyzowana, z cytrusami. Ja użyłam "wild earth  Savanah, Rooibos, ze skórką pomarańczy i cynamonem", jeśli macie ochotę na identyczną jak ta moja.
-cynamon
-pomarańcza/cytryna
- cukier
- goździki
- wanilia (najlepiej laska)

Herbatę parzymy zgodnie z instrukcją, następnie dosypujemy 1/3 łyżeczki cynamonu i od razu słodzimy wedle uznania i mieszamy. Nawet jeśli na codzień nie słodzicie, to radziłabym to zrobić, bo potem będzie bez tego naprawdę kwaśna. Odkrajamy jeden plaster cytryny i wbijamy w nią goździki, żeby nie latały po całym kubku, i wkładamy cytrynę do herbaty. Dorzucamy jescze laskę cynamonu i odstawiamy na kilka minut, żeby przestygła i aby przyprawy udzieliły się aromatowi naparu. Tak przygotowana herbata ma niesamowity zapach i jest bardzo rozgrzewająca. Gorąco polacam :)
Do zobaczenia w następnym poście!
Basia

czwartek, 17 września 2015

MOTYWACJA

Witam Was bardzo serdecznie w kolejnym tygodniu września! Myślę, że większość z Was jest już obłożona kartkówkami i sprawdzianami, i pewnie części z Was brakuje już sił do dalszego działania, dlatego w tym oto poście postaram Wam się przybliżyć sposoby motywacji.

Dobra, to może zacznę od tego, że nie jestem coachem, ani psychologiem, więc moje sposoby są nieprzebadane i tak dalej, ale są skuteczne. Ogólnie motywujemy się do rzeczy, które są dla nas trudne lub ich nie lubimy, dlatego najczęściej motywacja jest nam potrzebna do nauki, prowadzenia zdrowego trybu życia (m.in. odchudzania) oraz do poprawiania "ogólnych nawyków" jak wstawanie wcześnie rano czy zdrowego odżywiania.

5 ogólnych rad: 

1. Stawiaj sobie cele i je wizualizuj, pomyśl, jakbyś się czuł gdybyś napisał ten sprawdzian na 100%
2. Patrz na zmowtywowanych ludzi i pomyśl jak oni dochodzą do tego co mają.
3. Przeglądaj strony z hasłami motywacyjnymi.
4. Nagradzaj się.
5. Uwierz w siebie!

Motywowanie do nauki
Nauka jest nieodłączną częścią naszego życia, chyba nikt nie chce powtarzać klasy, no więc uczyć się  musimy. Niestety bardzo często sprawę olewamy i potem musimy biegać za nauczycielami w celu zaliczenia. Jak więc do nauki się motywować? Po pierwsze, zrobić rozpiskę celów, na górze
umieszczamy np. szkołę, do której chcielibyśmy się dostać, niżej oceny z przedmiotów, na których nam zależy, a na końcu oceny z poszczególnych sprawdzianów czy kartkówek. Drugi sposób to na
biurku lub na miejscu do nauki poprzyklejać zdjęcia i hasła motywujące do działania jak "ucz się ucz
nauka to potęgi klucz" hahaha, wydaje mi się, że daje to naprawdę dużo, a jest dość banalne. Dla mnie jednak największą motywacją jest przeglądanie strony szkoły, do której bardzo chciałabym się dosatać.

Motywowanie do prowadzenia zdrowego trybu życia
Tutaj jest dość podobnie jak z nauką, trzeba stawiać sobie cele i motywować się zdjęciami, jest bardzo dużo aplikacji, które nam w tym pomagają. Ja się nie odchudzam i odradzam wszystkim odchudzanie przez głodówkę, bo efekt i tak nie będzie taki jak ze zdjęcia.

Dążenie do samodoskonalenia
Według mnie jest to bardzo trudne i trzeba mieć naprawdę ogromną determinację żeby do tego dojść, proponuję czytać dużo o celu jaki sobie chcemy założyć i z całych sił do niego dążyć!

To już na tyle, mam nadzieję, że wypróbujecie moje metody!
Łucja





czwartek, 10 września 2015

Płukanka z kory dębu - eksperyment

Witajcie. Jako człowiek o dość nijakim, właściwym, mam wrażenie, większości Słowian kolorze włosów, postanowiłam zainteresować się poleconą przez Basię (o tutaj) płukanką z kory dębu, jako że metoda jest naturalna i nieniszcząca włosów, nie tak jak farba. Poza tym efekt (jeśli, mam nadzieję, wystąpi) będzie mniej szokujący i nagły, niż gdybym to z dnia na dzień zmieniła kolor, zresztą w szkole (aczkolwiek niekoniecznie mojej, mówię ogólnie) nie jest to szczególnie aprobowane :D






Mniej więcej za miesiąc postaram się podzielić w Wami wynikami eksperymentu. 
Pozdrawiam!

Julia

czwartek, 3 września 2015

♥ Diy kule do kąpieli inspirowane LUSH'EM ♥


No, no kochani! Witam ciepło w nowym roku szkolnym :) Minęło kilka dni a ja już wracając do domu czuję się wykończona. Coś, co pomaga mi się odstresować, to kąpiel. Męczący dzień w szkole/ pracy? Długie kąpiele to cudowny lek antystresowy - uspokaja, pomaga zasnąć, poprawia krążenie, etc. Same plusy. No i jest szalenie przyjemna, nie mówiąc już o podstawowym fakcie, że myć się trzeba, ale to chyba nie nowość, a przynajmniej mam nadzieję. ;)
   A teraz do sedna; jestem zafascynowana lushem - genialną firmą produkującą organiczne kosmetyki i akcesoria kąpielowe. Ich kule kąpielowe i tak zwane "bubble bars" robią z wodą coś wspaniałego. Zabarwiają ją na wiele niesamowitych kolorów, powodują tworzenie się wielkiej piany i do tego super pachną. Dwa największe minusy LUSH'a to to, że jest drogi i nie ma go w Polsce. A, że lubię być samowystarczalna, poszperałam na youtubie w poszukiwaniu przepisów na samodzielne wykonanie czegoś podobnego. Tym razem także nie było lekko; realizacja amerykańskich poradników była trudna, bo nie miałam dostępu do wymaganych składników, takich jak siarczan magnezu (jak widzicie przyłożyłam się porządnie do tego projektu i zrobiłam niezły rekonesans).
    Tak więc zmodyfikowałam te znaleziska po swojemu tak, aby móc Wam teraz pokazać mój przepis na kule kąpielowe inspirowane LUSH'em, wykonane z ogólnodostępnych składników. Nie są może aż tak widowiskowe, bo to byłoby bardzo ciężkie zadanie, ale na pewno zapachem i kolorami mogą się z nimi równać. Właściwie jedyne co mi się w nich średnio podobało to to, że po prostu mniej widowiskowo "wybuchają" w wodzie.

POTRZEBNE BĘDĄ:
-1kubek sody oczyszczonej
- 1/2 kubka skrobi ziemniaczanej
- 1/3 kubka kwasku cytrynowego
-  brokat (bezpieczny dla ciała, czyli jakiś drobny i najlepiej kosmetyczny;)
- olejek eteryczny
- barwniki
- żelatyna
- bio olej kokosowy

WYKONANIE:
1.Suche składniki (sodę, skrobię, kwasek, brokat) wymieszać. 
2. Dodawać olej kokosowy aż do osiagnięcia konsystencji mokrego piasku ( u mnie to nastąpiło po 3 łyżkach stołowych)
3. 2 łyżki wrzącej wody wymieszać z jedną stołową łyżką żelatyny. Po ostudzeniu dodać i wymieszać.

4. Dodać olejku eterycznego i barwnika wedle uznania
5. Gotową masę przełożyć do przygotowanych form. Możecie użyć dosłownie wszystkiego, puste opakowania, kubki, ważne tylko, żeby były one twarde a masa w nich była starannie ugnieciona.
Efekty można podziwiać już  następnego dnia:





Jak wrażenia? Takie połączenie kolorystyczne zabarwiło wodę na fioletowo, a pływający po wierzchu brokat wyglądał świetnie. Dodatkowo moje pachniały wanilią i mango. Ja byłam zadowolona z efektu, a Wam jak się podoba? Skorzystacie z przepisu?
Mam nadzieję że tak ;) Do następnego posta!
Basia

czwartek, 27 sierpnia 2015

Ile należy mieć ubrań?

Bardzo powolutku zbliża się rok szkolny, a co za tym idzie? Mnóstwo nowych ślicznych ubranek z jesiennej kolekcji. Każdy z nas chce wrócić do szkoły w nowej sukience czy kolejnych pięknych koszulach. Ja, jako osoba, która uwielbia ubrania zgromadziłam już niezłą kolekcję. Teraz, kiedy przeglądałam stronę mojego ulubionego sklepu zrobiłam kosztorys całych zakupów na kwotę zdecydowanie za dużą. Wtedy właśnie pomyslałam sobie, że może warto zrobić listę wszystkich rzeczy jakie powinnam mieć w szafie i ile dokładnie sztuk, bo po co mi kupować ósmą spódnicę skoro nie mam ani jednego swetra? Moja lista prezentuje się tak:
10x koszulek
5x koszul
4x spodni
3x spódnice
4x swetry
3x swetry rozpinane
2x sukienki wyjściowe
2x sukienki codzienne
3x "okryjbidy" (flanele, kurtki jeansowe itp)
2x płaszcze i kurtki
2x spodni dresowych
1x legginsów
2x bluzy sportowe
2x trampek
1x kozaki lub botki
2x czapki
1x szalik
2x apaszki
2x paski
Lista zawiera MAKSYMALNĄ ilość rzeczy w szafie i jest robiona pode mnie, jeżeli lubicie styl sportowy to możecie zamienić np. spódnice z dresami itp, jest też zrobiona na jesień, natomiast np. na lato zamienimy botki na kozaki itd. Moja lista nie jest minimalistyczna, ale przynajmniej ogranicza mnie w zakupach, uważam, że minimalizm ubraniowy jest wskazany dla osób, które nie przywiązują do tego wagi i kupują ubrania tylko dlatego, że są "modne" ale osoby, które interesują się tym i jest to ich pasja, i wolą wydać pieniądze na ubrania niż np. na jakąś grę powinny inwestować w ubrania ale tez z głową! To juź wszystko, mam nadzieję, że spróbujecie ograniczać zakupy, bo z tego są same korzyści!
Łucja

środa, 19 sierpnia 2015

Od planów do podróży

Jeszcze w trakcie roku szkolnego, kiedy na lekcji w tle łagodnie szumi pan od przedsiębiorczości czy edukacji dla bezpieczeństwa łatwo uciec umysłem w kierunku wakacyjnych wojaży. Ale nie zawsze się one realizują, i to nawet niekoniecznie ze względu na wypadki losowe w stylu złamania nogi. Często zakładamy, że jakiś cel jest dla nas nieosiągalny, bo tak. Zapominamy, że kwestie choćby finansowe nie ograniczają nas aż tak, jak sądzimy. W przypadku młodszych osób bardzo często wszystko zależy do od zgody rodziców i bywa to barierą nie do pokonania. Zbliżające się (no powiedzmy) osiemnaste urodziny w moim przypadku ułatwiają wiele kwestii, bo nie trzeba aż tak bardzo polegać na ich zdaniu (no ok, to się jeszcze okaże XD). 

Na finalizację tych planów mam jeszcze - teoretycznie- wiele miesięcy, ale przygotowania trzeba zacząć już teraz. I w tym chyba największy problem wielu osób, bo często nie jesteśmy w stanie wybiec w czasie o dalej niż tydzień, myśleć w wakacje o kolejnych wakacjach. Faktem jest, że dobrze zoorganizowana podróż pozwala zaoszczędzić często duże koszty, od np. biletów lotniczych do rezerwacji miejsc na polach namiotowych, pensjonatach czy hotelach. Czeka mnie teraz sporo odkładania pieniędzy z kieszonkowych czy tego co zarobię na ewentualnych dorywczych pracach, przeglądanie setek stron internetowych, map, przewodników.Najprawdopodobniej z tego wszystkiego najprzyjemniejsze będzie wybieranie ubrań na poszczególne dni, a to i tak sama końcówka przygotowań. Ale jestem stuprocentowo pewna, że te wszystkie starania są warte czekających przeżyć.
O szczegółach mojej wyprawy, która pozostaje jeszcze w sferach marzeń nie będę się rozpisywać, bo nie chcę zapeszyć, ale wierzę, że może się udać i wtedy podzielę się z wami relacją :D 

Julia


kadr z filmu "W drodze" (2012)

czwartek, 13 sierpnia 2015

Naturalne odżywki do włosów

O tym, że ostatnimi czasy kosmetyki to wyłącznie chemia, wiemy nie od dziś. Kolorowe opakowania w sklepach krzyczą do nas o skuteczności produktów, a my czasem nawet nie wiemy, że im więcej obiecuje nam producent, tym większe szanse, że trafimy na bubel, który nie wiele włosom pomoże.
W tym poście opowiem Wam trochę o tej kwestii oraz powiem, jak samemu wykonać bezpieczne, naturalne odżywki do włosów.

Produkty, określane przez producenta jako naturalne (to radzę sobie zapamiętać), można rozpoznać przede wszystkim po tym, że nie mają zbyt wielu substancji w składzie. Te jednak, często okazują się drogie. Więc jak to właściwie jest, że jeżeli chcemy skorzystać z dóbr natury, które przecież są ogólnodostępne, nagle musimy wydawać niebotyczne kwoty?

Otóż nie musimy! Ostatnio nareszcie to sobie uprzytomniłam i wszystkim innym radzę to samo: zamiast skazywać włosy na chemię, dać im naturę w najczystszej postaci, tj. wykonywać odżywki samemu.
Mogę na swoim przykładzie powiedzieć, że już po paru takich domowych zabiegach, jestem szalenie zadowolona. Wcale nie zajmuje mi to dużo czasu, a oprócz tego, że daje dużą satysfakcję, bo oszczędzam pieniądze i dbam o włosy w bezpieczny sposób. Sposoby te, są dziecinnie proste. Myślę, że każda zapytana o to babcia, odpowie podobnie; "W PRL-u na półce stały dwa szampony - do jasnych i ciemnych włosów. A więcej nic. Trzeba było sobie radzić samemu, bo nie było innego wyjścia." Tak przynajmniej odpowiedziała moja. Po czym sprzedała mi kilka niezawodnych włosowych trików, którymi się z Wami podzielę.

1. Odżywka z Piwa.
Prosta sprawa. Po umyciu włosów osuszamy je ręcznikiem, tak aby zostały lekko wilgotne. Wtedy bierzemy piwo. Koniecznie musi być chmielowe i jasne (ciemne i słodzone poskleja nam włosy i miniemy się z zamierzonym efektem.) Polewamy włosy piwem od nasady po końce. Potem wyciskamy włosy, żeby nie ociekały i zawijamy z powrotem w ręcznik. Trzymamy je tak około 10 minut a potem spłukujemy dokłanie chłodną wodą. To wszystko. Chmiel wzmacnia włosy, przeciwdziała łamaniu się i wypadaniu. A nigdzie nie znajdziesz go w czystszej postaci niż w piwie. Włosy przez jakiś czas mogą trzymać zapach, jednak alkohol szybko wietrzeje, a włosy pozostają miękkie, nienapuszone i lśniące na długo.

2. Odżywka z żółtek i miodu + płukanka z octu.
Mieszamy 2 żółtka i 2 łyżki miodu i kilka kropel soku z cytryny. Zaznaczę, że to musi być dobry i prawdziwy miód, a nie tani i chiński, ale wierzę, że w ten drugi się nie zaopatrzacie. 
Na brudne włosy nakładamy mieszankę żołtek i miodu, wcieramy we włosy. Zostawiamy na kilka minut a potem spłukujemy i dokładnie myjemy głowę. Umyte, i wytarte ręcznikiem włosy polewamy octem po całej powierzchni. W tym przypadku zapach wietrzeje nieco dłużej, więc to rozwiązanie proponowałabym raczej na weekend, a nie np. przed ważnym spotkaniem ;) Rezultat jest jednak świetny; Miód nawilża włosy, zawarta w żółtku lecytyna usuwa zanieczyszczenia i nadmiar sebum, natomiast ocet dzięki zawartości naturalnych kwasów pomaga walczyć z łupieżem i przywraca włosom blask. To dosłowna bomba witamin i składników odżywczych! A to wszystko za bezcen :)
3. Płukanka - rumianek/kora dębu
Wystarczy lecieć do apteki i kupić odpowiednie zioła. Osoby, którym zależy na wydobyciu z włosów jasnych refleksów powinny sięgnąć po rumianek, natomiast Ci, którym zależy na wydobyciu ciemnych tonów korę dębu. Zioła zalewamy wrzątkiem, studzimy i takim naparem płuczemy włosy po myciu. Efekty w tym przypadku przychodzą z czasem, ale przynajmniej mamy pewność, że są w 100% naturalne.

Mam nadzieję, że ten post dał Wam trochę do myślenia, a porady okażą się przydatne i wykorzystacie je w praktyce. Naprawdę warto. Do zobaczenia w przyszły czwartek w następnym poście od Julii! 
Basia

czwartek, 6 sierpnia 2015

Jak się spakować?

Wszyscy borykamy się z problemem jak się spakować, żebyśmy wzięli wystarczająco dużo rzeczy, ale też żeby nie przesadzić. Od dawna borykałam się z tym problemem, więc zaczęłam szukać w internecie złotego środka, po odwiedzeniu wielu portali opracowałam swój złoty środek na pakowanie!
CO ZROBIĆ PRZED PAKOWANIEM? 
-sprawdź pogodę! (bo po co brać sweter na upał)
-pomyśl w jakim stylu chcesz się ubierać na wyjeździe 
-zrób sobie śliczną listę! 
-sprawdź na ile jedziesz i gdzie!! (na wycieczkę w Rysy szpilek nie bierz)

JAK SIĘ PRZYGOTOWAĆ DO PAKOWANIA? 
(Krok można pominąć jeżeli nie masz traumy po pakowaniu) 
-puść sobie żywą muzykę
-zaparz dobrą herbatkę lub kawę (co kto woli) 
-weź przekąskę! (Borówki, maliny, banan, ciasteczka lub krakersy będą idealne!) 

JAK SIĘ SPAKOWAĆ? 
Opiszę trzy warianty, na 3 dni, tydzień i dwa tygodnie

3 DNI (plecak podręczny) 
Nie przesadź! Trzy koszulki będą idealne, więcej nie potrzeba!

TYDZIEŃ (walizka lub plecak) 
Tutaj już jest ciężej, zastanów się nad stylem wycieczki i pomyśl w czym się widzisz, nie zapomnij, że wygoda jest najważniejsza i nie ma sensu brać skórzanej spódnicy na upał! 

2 TYGODNIE (walizka) 
Trzeba wziąć juz więcej rzeczy i zadbać oto żeby w naszej walizce znalazł sie jakiś sweter lub jakaś kurtka, bo prognozy pogody czasami się mylą. Pamiętaj o zasadach pakowania się na wyjazd tygodniowy, a dasz sobie radę. 

ZŁOTE RADY ŁUCJI 
- Najpierw spakuj duże rzeczy (buty, spodnie), potem dopychaj koszulkami. 
- Poskładaj lub podwijaj wszystkie rzeczy przed włożeniem to plecaka/torby/walizki.
- O każdej rzeczy pomyśl czy jest wygodna lub elegancka i gdzie się w niej widzisz. 
Powodzenia w pakowaniu! 
Łucja 

niedziela, 2 sierpnia 2015

Witajcie!
Blog ten będzie o wszystkim co nam palec na klawiaturę przyniesie. Posty będą dodawane w każdy czwartek. Pierwsze posty zawsze są drętwe, więc już kończymy. 
Do czwartku!
Basia, Julia, Łucja