czwartek, 24 września 2015

Jesienna herbatka korzenna

Od wczoraj mamy kalendarzową jesień! Rozpoczął się czas przesiadywania pod kocami, z górą książek i czymś ciepłym do picia. A jak już coś pić, to najlepiej odpowiedniego do zewnętrznej aury Moją propozycją jest korzenna herbata z mnóstwem aromatycznych przypraw. Przepis jest mój i chyba dobry, bo zawsze jak ją sobie robię, zabieram ze sobą w termosie i dam komuś spróbować, to potem nie chcą mi tego termosu oddać. ;)

na 1 kubek:
- jakaś bazowa herbata. Można to zrobić na czarnej, czerwonej, lub zielonej, ale najlepiej moim zdaniem wypada tutaj aromatyzowana, z cytrusami. Ja użyłam "wild earth  Savanah, Rooibos, ze skórką pomarańczy i cynamonem", jeśli macie ochotę na identyczną jak ta moja.
-cynamon
-pomarańcza/cytryna
- cukier
- goździki
- wanilia (najlepiej laska)

Herbatę parzymy zgodnie z instrukcją, następnie dosypujemy 1/3 łyżeczki cynamonu i od razu słodzimy wedle uznania i mieszamy. Nawet jeśli na codzień nie słodzicie, to radziłabym to zrobić, bo potem będzie bez tego naprawdę kwaśna. Odkrajamy jeden plaster cytryny i wbijamy w nią goździki, żeby nie latały po całym kubku, i wkładamy cytrynę do herbaty. Dorzucamy jescze laskę cynamonu i odstawiamy na kilka minut, żeby przestygła i aby przyprawy udzieliły się aromatowi naparu. Tak przygotowana herbata ma niesamowity zapach i jest bardzo rozgrzewająca. Gorąco polacam :)
Do zobaczenia w następnym poście!
Basia

czwartek, 17 września 2015

MOTYWACJA

Witam Was bardzo serdecznie w kolejnym tygodniu września! Myślę, że większość z Was jest już obłożona kartkówkami i sprawdzianami, i pewnie części z Was brakuje już sił do dalszego działania, dlatego w tym oto poście postaram Wam się przybliżyć sposoby motywacji.

Dobra, to może zacznę od tego, że nie jestem coachem, ani psychologiem, więc moje sposoby są nieprzebadane i tak dalej, ale są skuteczne. Ogólnie motywujemy się do rzeczy, które są dla nas trudne lub ich nie lubimy, dlatego najczęściej motywacja jest nam potrzebna do nauki, prowadzenia zdrowego trybu życia (m.in. odchudzania) oraz do poprawiania "ogólnych nawyków" jak wstawanie wcześnie rano czy zdrowego odżywiania.

5 ogólnych rad: 

1. Stawiaj sobie cele i je wizualizuj, pomyśl, jakbyś się czuł gdybyś napisał ten sprawdzian na 100%
2. Patrz na zmowtywowanych ludzi i pomyśl jak oni dochodzą do tego co mają.
3. Przeglądaj strony z hasłami motywacyjnymi.
4. Nagradzaj się.
5. Uwierz w siebie!

Motywowanie do nauki
Nauka jest nieodłączną częścią naszego życia, chyba nikt nie chce powtarzać klasy, no więc uczyć się  musimy. Niestety bardzo często sprawę olewamy i potem musimy biegać za nauczycielami w celu zaliczenia. Jak więc do nauki się motywować? Po pierwsze, zrobić rozpiskę celów, na górze
umieszczamy np. szkołę, do której chcielibyśmy się dostać, niżej oceny z przedmiotów, na których nam zależy, a na końcu oceny z poszczególnych sprawdzianów czy kartkówek. Drugi sposób to na
biurku lub na miejscu do nauki poprzyklejać zdjęcia i hasła motywujące do działania jak "ucz się ucz
nauka to potęgi klucz" hahaha, wydaje mi się, że daje to naprawdę dużo, a jest dość banalne. Dla mnie jednak największą motywacją jest przeglądanie strony szkoły, do której bardzo chciałabym się dosatać.

Motywowanie do prowadzenia zdrowego trybu życia
Tutaj jest dość podobnie jak z nauką, trzeba stawiać sobie cele i motywować się zdjęciami, jest bardzo dużo aplikacji, które nam w tym pomagają. Ja się nie odchudzam i odradzam wszystkim odchudzanie przez głodówkę, bo efekt i tak nie będzie taki jak ze zdjęcia.

Dążenie do samodoskonalenia
Według mnie jest to bardzo trudne i trzeba mieć naprawdę ogromną determinację żeby do tego dojść, proponuję czytać dużo o celu jaki sobie chcemy założyć i z całych sił do niego dążyć!

To już na tyle, mam nadzieję, że wypróbujecie moje metody!
Łucja





czwartek, 10 września 2015

Płukanka z kory dębu - eksperyment

Witajcie. Jako człowiek o dość nijakim, właściwym, mam wrażenie, większości Słowian kolorze włosów, postanowiłam zainteresować się poleconą przez Basię (o tutaj) płukanką z kory dębu, jako że metoda jest naturalna i nieniszcząca włosów, nie tak jak farba. Poza tym efekt (jeśli, mam nadzieję, wystąpi) będzie mniej szokujący i nagły, niż gdybym to z dnia na dzień zmieniła kolor, zresztą w szkole (aczkolwiek niekoniecznie mojej, mówię ogólnie) nie jest to szczególnie aprobowane :D






Mniej więcej za miesiąc postaram się podzielić w Wami wynikami eksperymentu. 
Pozdrawiam!

Julia

czwartek, 3 września 2015

♥ Diy kule do kąpieli inspirowane LUSH'EM ♥


No, no kochani! Witam ciepło w nowym roku szkolnym :) Minęło kilka dni a ja już wracając do domu czuję się wykończona. Coś, co pomaga mi się odstresować, to kąpiel. Męczący dzień w szkole/ pracy? Długie kąpiele to cudowny lek antystresowy - uspokaja, pomaga zasnąć, poprawia krążenie, etc. Same plusy. No i jest szalenie przyjemna, nie mówiąc już o podstawowym fakcie, że myć się trzeba, ale to chyba nie nowość, a przynajmniej mam nadzieję. ;)
   A teraz do sedna; jestem zafascynowana lushem - genialną firmą produkującą organiczne kosmetyki i akcesoria kąpielowe. Ich kule kąpielowe i tak zwane "bubble bars" robią z wodą coś wspaniałego. Zabarwiają ją na wiele niesamowitych kolorów, powodują tworzenie się wielkiej piany i do tego super pachną. Dwa największe minusy LUSH'a to to, że jest drogi i nie ma go w Polsce. A, że lubię być samowystarczalna, poszperałam na youtubie w poszukiwaniu przepisów na samodzielne wykonanie czegoś podobnego. Tym razem także nie było lekko; realizacja amerykańskich poradników była trudna, bo nie miałam dostępu do wymaganych składników, takich jak siarczan magnezu (jak widzicie przyłożyłam się porządnie do tego projektu i zrobiłam niezły rekonesans).
    Tak więc zmodyfikowałam te znaleziska po swojemu tak, aby móc Wam teraz pokazać mój przepis na kule kąpielowe inspirowane LUSH'em, wykonane z ogólnodostępnych składników. Nie są może aż tak widowiskowe, bo to byłoby bardzo ciężkie zadanie, ale na pewno zapachem i kolorami mogą się z nimi równać. Właściwie jedyne co mi się w nich średnio podobało to to, że po prostu mniej widowiskowo "wybuchają" w wodzie.

POTRZEBNE BĘDĄ:
-1kubek sody oczyszczonej
- 1/2 kubka skrobi ziemniaczanej
- 1/3 kubka kwasku cytrynowego
-  brokat (bezpieczny dla ciała, czyli jakiś drobny i najlepiej kosmetyczny;)
- olejek eteryczny
- barwniki
- żelatyna
- bio olej kokosowy

WYKONANIE:
1.Suche składniki (sodę, skrobię, kwasek, brokat) wymieszać. 
2. Dodawać olej kokosowy aż do osiagnięcia konsystencji mokrego piasku ( u mnie to nastąpiło po 3 łyżkach stołowych)
3. 2 łyżki wrzącej wody wymieszać z jedną stołową łyżką żelatyny. Po ostudzeniu dodać i wymieszać.

4. Dodać olejku eterycznego i barwnika wedle uznania
5. Gotową masę przełożyć do przygotowanych form. Możecie użyć dosłownie wszystkiego, puste opakowania, kubki, ważne tylko, żeby były one twarde a masa w nich była starannie ugnieciona.
Efekty można podziwiać już  następnego dnia:





Jak wrażenia? Takie połączenie kolorystyczne zabarwiło wodę na fioletowo, a pływający po wierzchu brokat wyglądał świetnie. Dodatkowo moje pachniały wanilią i mango. Ja byłam zadowolona z efektu, a Wam jak się podoba? Skorzystacie z przepisu?
Mam nadzieję że tak ;) Do następnego posta!
Basia